Marian Laurentowicz. To był wyjątkowy człowiek. Spokojny, ciepły, uprzejmy. Często przy okazji przypadkowych spotkań "na mieście" gawędziliśmy o Kwidzynie. O naszym wspólnym mieście. Bardzo angażował się w to, co robił. Zawsze i do końca.W numerze 47 "Schodów Kawowych" ukazał się drukiem tekst pana Mariana, z jego wspomnień, związanych mocno z Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Kwidzynie (popularne KONIE). Dziś publikuję obszerne fragmenty tego tekstu. Ciekawych zdjęć, zamieszczonych w artykule odsyłam do kwartalnika.
piątek, 18 października 2013
czwartek, 10 października 2013
Wracam do pisania... a tym razem o drogach
Po dłuższej przerwie wracam do pisania o Kwidzynie. Mam nadzieje, że uda mi się powrócić do poprzedniego tempa ;)
W niniejszym poście w pewien sposób powracam do poprzedniego wątku o alejach przydrożnych. Aleje powstawały przy drogach, ale też kiedyś te drogi ktoś musiał wybudować...
W niniejszym poście w pewien sposób powracam do poprzedniego wątku o alejach przydrożnych. Aleje powstawały przy drogach, ale też kiedyś te drogi ktoś musiał wybudować...
Subskrybuj:
Posty (Atom)