piątek, 21 czerwca 2013

Niemiec patronem ulicy?

    Maj i czerwiec to zawsze były miesiące, w których ilość różnorodnych zajęć w pracy powoduje zwykły brak czasu wolnego. I ja jestem w ciągłym "niedoczasie", jak to zwykło się ostatnio mówić. Przepraszam za to swoich stałych czytelników i "obiecuję poprawę".
    Dziś króciutko chciałam omówić ciekawostkę, na którą natknęłam się podczas przeglądania różnych
dokumentów z działalności Miejskiej Rady Narodowej w Kwidzynie z lat pięćdziesiątych XX wieku. Otóż w lutym 1955 roku na posiedzeniu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej zaczęto rozważać możliwości dokonania zmian kilku nazw ulic. Dodam, że zmiany te kilka miesięcy później zostały wprowadzone w życie, ale moją uwagę zelektryzowała propozycja przemianowania jednej z ulic. Mianowicie Daszyńskiego na...Wilhelma Piecka. Biorąc pod uwagę inne propozycje, które wtedy padły ewidentnym kluczem wyboru był duch ówcześnie panującego systemu. W ogóle, w Polsce, pierwsza połowa lat pięćdziesiątych była okresem największego upolitycznienia życia codziennego w dwudziestowiecznych dziejach Polski. Komunistyczną ideologię głosiła zarówno liczna PZPR posiadająca swoje komórki w najmniejszych nawet instytucjach, jak i licznie podporządkowane jej organizacje. Od ideologii nie były wolne ani szkoły, ani zakłady pracy.

    W momencie projektowania nowych nazw ulic wspomniany przeze mnie wcześniej patron jeszcze żył i cieszył się dobrym zdrowiem, gdyż zmarł dopiero pięć lat później. Zastanawiam się czy powodem wycofania się MRN z propozycji nadania imienia W. Piecka był fakt, że patron jeszcze żył czy może to, że był on z pochodzenia... Niemcem. Kwidzyn był przecież zawsze miastem niemieckim, kojarzącym się ówcześnie z przegraną stroną w II wojnie światowej i faszystami. Może w końcu projektodawcy uznali, że na Ziemiach Odzyskanych taki patron mógłby być odebrany bardziej w kontekście "chichotu historii", a może tylko, że różnice w pisowni i wymowie sprawiałyby ciągłe kłopoty.
    Członkami Prezydium byli wtedy: Tadeusz Łoś - przewodniczący, Eugeniusz Michalik - zastępca przewodniczącego, Irena Chojecka - sekretarz oraz członkowie: Izydor Rynkowski, Jan Bartosiak i Feliks Szpajer. W mieście w tym czasie istniało około 160 ulic. Wydawałoby się, że zmiana nazw kilku z nich nie wprowadzi zbyt wielu zmian w wewnętrznym życiu miasta. Jednak wówczas właśnie przy tych ulicach mieściła się większość domów mieszkalnych oraz instytucji i przedsiębiorstw. Rola propagandowa nawet kilku komunistycznych nazw była bardzo poważna. Jakie więc ulice zmieniły jeszcze wtedy nazwę? To wtedy, w 1955 roku przemiano Sztumską na Hanki Sawickiej, Malborską na Obrońców Stalingradu, Koszarową na Wandy Wasilewskiej, Czerwonego Krzyża na Juliana Marchlewskiego. Rozważano także możliwość zmiany ulicy Słowiańskiej na Janka Krasickiego, ale widocznie ktoś słusznie zauważył, że usunięcie nazwy Słowiańska byłoby może odebrane już jako nadużycie. Janek Krasicki został wkrótce uhonorowany w inny sposób, o czym mogliście przeczytać w jednym z moich starszych postów.
Ulica Daszyńskiego zaś otrzymała nazwę Okrzei. W latach dziewięćdziesiątych wszystkie wcześniejsze nazwy ulic - poza jedną, zostały przywrócone. Czemu władze nie chciały przywrócić nazwy Czerwonego Krzyża? - nie wiem. Ale tym samym patroni tej ulicy zmieniali się najczęściej w dziejach miasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz