poniedziałek, 16 marca 2015

Wkroczenie Armii Czerwonej do Kwidzyna

    2015 to rok wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że jest "okrągły". Przyznać trzeba, że jest to rok obfitujący w rocznice wydarzeń, które miały wpływ nie tylko na losy naszego miasta, ale także związane są z życiem i działalnością wielu ciekawych postaci. 29 stycznia minęła kolejna okrągła, bo 70 - rocznica wkroczenia wojsk Armii Czerwonej do Kwidzyna. Pozostała niezauważona choć przez wiele lat była świętowana jako data wyzwolenia miasta.
    Przed wybuchem II wojny światowej Kwidzyn należał terytorialnie do państwa niemieckiego. Po zakończeniu I wojny światowej, po traktacie wersalskim z 1919 roku, z ziem, które nie zostały w tej części Europy odebrane Niemcom (powiaty malborski, elbląski, sztumski, kwidzyński i iławski) utworzono rejon, który włączono do prowincji Prusy Wschodnie. Kwidzyn wciąż rozwijał się, ludzie wiedli spokojne życie, aż do momentu, w którym wybuchła II wojna światowa.
    Działania konfliktu zbrojnego z lat 1939-45 właściwie również Kwidzyn ominęły. Ludność miasta żyła sobie spokojnie, a wręcz korzystała "z dobrodziejstw", które wojna przyniosła, m.in. poprzez zatrudnianie w kwidzyńskim przemyśle jeńców wojennych, przetrzymywanych w obozach jenieckich.
    Styczeń 1945 roku właściwie zupełnie nieoczekiwanie zmienił położenie mieszkańców Marienwerder. Propaganda niemiecka wciąż starała się ukryć w oficjalnych przekazach, że nic wielkiego się nie dzieje, że wojska niemieckie wkrótce przegrupują się i odeprą nacierające wojska Armii Czerwonej. Tylko tu i ówdzie, szczególnie w urzędach i instytucjach "po cichu" zaczęto realizować przygotowane wcześniej plany ewakuacyjne. Sam oficjalny rozkaz opuszczenia miasta całkowicie zaskoczył ludność cywilną. Stało się to 21 stycznia 1945 roku, choć pierwsi "uciekinierzy" opuszczali swoje domostwa już 18 i 19 stycznia 1945 roku. Jeszcze wtedy można było spokojnie opuścić miasto głównie koleją przez Malbork, mostem drewnianym na Wiśle do Smętowa, a w następnych dniach także przez most lodowy, który zrobiono na Wiśle w kierunku Opalenia. Wyjeżdżano samochodami, powozami konnymi, innymi środkami transportu. Z dnia na dzień sytuacja ewakuowanych mieszkańców stawała się jednak coraz trudniejsza, aż w końcu jedynym sposobem stawała się wędrówka piesza.
    No i stało się... Pierwsze, nieliczne jednostki radzieckie weszły do Kwidzyna 29 stycznia 1945 roku około 17.00 po południu – o tej porze roku jest już ciemno. Wg zachowanych źródeł żołnierze wkroczyli do miasta od strony Wandowa i Prabut. "Na dobre" jednak Rosjanie weszli następnego dnia rano, stąd później prawdopodobnie w różnych opracowaniach pojawił się błąd, z którego wynikało, że datą "wyzwolenia" jest 30 stycznia. Tak, czy owak 29 stycznia, w momencie wkroczenia Armii Czerwonej Kwidzyn stanął w nietypowej sytuacji geopolitycznej. Wszystkie sąsiednie miasta broniły się jeszcze, a co ważne - w większości zaciekle. Uwagę zwraca fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie Rosjanie zdobyli dopiero 10 lutego Elbląg, 6 marca Grudziądz, 17 marca Malbork, w marcu również zdobyty został Gniew, Pelplin i Tczew. W wyniku takiego właśnie położenia w bezpośredniej bliskości działań wojennych Kwidzyn stał się "z automatu" typowym "zapleczem frontowym", a ze względu na sporą ilość dużych budowli (była to przecież stolica prowincji, miasto urzędowe oraz garnizon wojskowy) dowództwo AC podjęło szybką decyzję o ulokowaniu w nim rosyjskich szpitali wojennych. Konkretnych wiadomości z tego okresu jest jednak niestety bardzo niewiele. Wiadomo, że działała komendantura wojenna, że część ulic została wyłączona z ruchu, a wejście w odcięte strefy wymagało przepustek i kontroli przy szlabanach u wylotu poszczególnych ulic. Źródła podają, że w mieście zorganizowano co najmniej 18 szpitali AC dla około 20 tysięcy rannych, co miało bezpośredni wpływ na sytuację miasta w późniejszych miesiącach.
    Nikomu jak dotąd nie udało się jednoznacznie wyjaśnić kto stał się komendantem wojennym Kwidzyna w styczniu 1945 roku. Według kroniki pocztowców kwidzyńskich w marcu 1945 roku funkcję tę miał pełnić ppłk Morozow. Jednym z jego zastępców był kpt. Selezjan. W czerwcu 1945 roku jako komendant wojenny miasta wymieniany był w dokumentach władz ppłk Boroziłow, a do jego współpracowników miał należeć mjr Morozow. Prawdopodobnie Boroziłow był komendantem garnizonu, a Morozow szefem komendantury wojennej. Tak czy owak sprawa ta, a także okres pomiędzy końcem stycznia o końcem marca 1945 roku pozostaje wciąż białą plamą w dziejach naszego miasta. Z pewnością na swojego odkrywcę czekają wciąż archiwa a w nich akta rosyjskie, które biorąc pod uwagę obecną sytuację geopolityczną - nieprędko dane nam będzie jeszcze spenetrować.
Cdn...

Tak z pewnością wyglądał Kwidzyn, a właściwie Marienwerder w momencie wkroczenia do niego Armii Czerwonej w 1945 roku. Nie było żadnych walk o miasto, choć było ono opustoszałe. Rosjanie mieli okazję zobaczyć Kwidzyn z tej strony dopiero po 30 stycznia 1945 roku.

1 komentarz:

  1. szkoda że tak mało w tym roku ciekawych artykułów.
    pozdr Darek

    OdpowiedzUsuń