Niestety. Smutna to wiadomość. Miejsce, które tak niedawno udało się "odkryć" powoli znika z krajobrazu. Dwór rodziny von Bülow, w którym przetrzymywani byli kwidzyńscy gimnazjaliści w 1939 roku uległ katastrofie.
Sam pałac wygląda jakby spadła na niego bomba. Trzecia część budynku po prostu osunęła się.
Na ścianie pozostałość napisów: "to jest własność prywatna". Nie wiadomo dokładnie jak to było. Była noc. Pochmurna, ale nie było nawet wiatru. Nikt nie słyszał, jak część dworu osunęła się. Ludzie, mieszkający w bliskim sąsiedztwie dopiero rano zobaczyli co się stało. Podobno sprawą zajęła się prokuratura, ale do dziś nie ustalono nawet jaka była przyczyna. Właściciel deklaruje odbudowę, ale trudno w to uwierzyć widząc, do jakiego stanu doprowadził dwór. Teren został co prawda ogrodzony, ale brak opieki nadal powoduje kolejne zniszczenia. Miejscowi zaczynają rozbierać cegły, drewniane elementy wybierają na opał... Myślę, że jeśli nikt w najbliższym czasie nie podejmie odpowiednich kroków, to wkrótce miejsce to pozostanie jedynie we wspomnieniach i na fotografiach.
Miejscowość Grünhof (dziś Roshino - Roszczino - Рощино), w której znajduje się dwór, jest jedną z najstarszych osad w regionie, jego historia sięga XIV wieku i związana była z hodowlą koni. Dwór został wybudowany w latach 1697-1701. Miejsce to odwiedzał nawet car Piotr, przyjeżdżając na polowania na łosie. W 1814 r. król Fryderyk Wilhelm III przyznał posiadłość generałowi Fryderykowi Wilhelmowi Bülow, grafowi von Dennewitz, który wsławił się biorąc udział w pruskiej wojnie wyzwoleńczej w czasach Napoleona. Pałac, który graf otrzymał jako darowiznę, w rękach rodziny Bülow znajdował się do... 1943 roku. Od roku 1928 Dietrich graf Bülow von Dennewitz – prawnuk generała – wydzierżawiał pałac, a w 1938 roku zgodził się na ulokowanie w nim siedziby „Nationalsozialistische Volkswohlfahrt NSV – Gau Ostpreußen”. W 1939 roku przez kilka tygodni przetrzymywani byli we dworze uczniowie Polskiego Gimnazjum w Kwidzynie.
Od 1946 roku, we dworze mieściły się biura kołchozu imienia Kalinina, ośrodek zdrowia, i klub, a w latach osiemdziesiątych funkcjonował nawet sklep. W wyższych kondygnacjach mieściły się mieszkania. Dwór opustoszał w latach dziewięćdziesiątych, a od momentu sprzedaży w prywatne ręce niszczał. Od 2004 roku dwór jest własnością prywatną. Właścicielem jest bogaty Rosjanin o nazwisku Aleksander Berezin (zaangażowany w sektorze papierniczym). Plan był taki, aby w tym miejscu zbudować potężny kompleks hotelowy. W 2007 roku zgodnie z rozporządzeniem rządu Obwodu Kaliningradzkiego z 23 marca 2007 "o dziedzictwie kulturowym o znaczeniu regionalnym i lokalnym" dwór otrzymał status obiektu dziedzictwa kulturowego wartości lokalnej.
Obecne Grünhof to cały potężny kompleks, dawny folwark i późniejszy kołchoz. Pałac otaczają zawalające się stajnie i inne pomieszczenia gospodarcze. Przepływający obok ciek wodny zanieczyszczony jest różnego rodzaju śmieciami. W parku rosły jeszcze niedawno stare drzewa a drogi utwardzone były kostką brukową. Staw wysechł, wszystko zarośnięte trzciną.
Historia zatacza koło. Może raczej... los zaciera ślady...
p.s. Jakiś czas temu prezentowałam historię gimnazjalistów, którzy w sierpniu 1939 roku zostali aresztowani i wywiezieni w głąb Prus Wschodnich. Szczegóły tej historii, a więc i budynku, który właśnie "znika z krajobrazu" odnajdziesz tutaj:
Sam pałac wygląda jakby spadła na niego bomba. Trzecia część budynku po prostu osunęła się.
Na ścianie pozostałość napisów: "to jest własność prywatna". Nie wiadomo dokładnie jak to było. Była noc. Pochmurna, ale nie było nawet wiatru. Nikt nie słyszał, jak część dworu osunęła się. Ludzie, mieszkający w bliskim sąsiedztwie dopiero rano zobaczyli co się stało. Podobno sprawą zajęła się prokuratura, ale do dziś nie ustalono nawet jaka była przyczyna. Właściciel deklaruje odbudowę, ale trudno w to uwierzyć widząc, do jakiego stanu doprowadził dwór. Teren został co prawda ogrodzony, ale brak opieki nadal powoduje kolejne zniszczenia. Miejscowi zaczynają rozbierać cegły, drewniane elementy wybierają na opał... Myślę, że jeśli nikt w najbliższym czasie nie podejmie odpowiednich kroków, to wkrótce miejsce to pozostanie jedynie we wspomnieniach i na fotografiach.
Miejscowość Grünhof (dziś Roshino - Roszczino - Рощино), w której znajduje się dwór, jest jedną z najstarszych osad w regionie, jego historia sięga XIV wieku i związana była z hodowlą koni. Dwór został wybudowany w latach 1697-1701. Miejsce to odwiedzał nawet car Piotr, przyjeżdżając na polowania na łosie. W 1814 r. król Fryderyk Wilhelm III przyznał posiadłość generałowi Fryderykowi Wilhelmowi Bülow, grafowi von Dennewitz, który wsławił się biorąc udział w pruskiej wojnie wyzwoleńczej w czasach Napoleona. Pałac, który graf otrzymał jako darowiznę, w rękach rodziny Bülow znajdował się do... 1943 roku. Od roku 1928 Dietrich graf Bülow von Dennewitz – prawnuk generała – wydzierżawiał pałac, a w 1938 roku zgodził się na ulokowanie w nim siedziby „Nationalsozialistische Volkswohlfahrt NSV – Gau Ostpreußen”. W 1939 roku przez kilka tygodni przetrzymywani byli we dworze uczniowie Polskiego Gimnazjum w Kwidzynie.
Od 1946 roku, we dworze mieściły się biura kołchozu imienia Kalinina, ośrodek zdrowia, i klub, a w latach osiemdziesiątych funkcjonował nawet sklep. W wyższych kondygnacjach mieściły się mieszkania. Dwór opustoszał w latach dziewięćdziesiątych, a od momentu sprzedaży w prywatne ręce niszczał. Od 2004 roku dwór jest własnością prywatną. Właścicielem jest bogaty Rosjanin o nazwisku Aleksander Berezin (zaangażowany w sektorze papierniczym). Plan był taki, aby w tym miejscu zbudować potężny kompleks hotelowy. W 2007 roku zgodnie z rozporządzeniem rządu Obwodu Kaliningradzkiego z 23 marca 2007 "o dziedzictwie kulturowym o znaczeniu regionalnym i lokalnym" dwór otrzymał status obiektu dziedzictwa kulturowego wartości lokalnej.
Obecne Grünhof to cały potężny kompleks, dawny folwark i późniejszy kołchoz. Pałac otaczają zawalające się stajnie i inne pomieszczenia gospodarcze. Przepływający obok ciek wodny zanieczyszczony jest różnego rodzaju śmieciami. W parku rosły jeszcze niedawno stare drzewa a drogi utwardzone były kostką brukową. Staw wysechł, wszystko zarośnięte trzciną.
Historia zatacza koło. Może raczej... los zaciera ślady...
p.s. Jakiś czas temu prezentowałam historię gimnazjalistów, którzy w sierpniu 1939 roku zostali aresztowani i wywiezieni w głąb Prus Wschodnich. Szczegóły tej historii, a więc i budynku, który właśnie "znika z krajobrazu" odnajdziesz tutaj:
Burzom dziejów nie dali się zgnieść cz. 1
Burzom dziejów nie dali się zgnieść cz. 2
Rzeczypospolita Kwidzyńska - dzieje Polskiego Gimnazjum w Prusach Wschodnich
Tak wyglądał jeszcze dwór podczas mojej pierwszej wizyty w 2012 roku |
Widok od strony stawu, który dziś już wysechł |
2012 rok, fasada z głównym wejściem do dworu |
2014 rok... Dwór w dawnym Grünhof po katastrofie... |
Powoli ktoś "segreguje" cegły i elementy drewniane |
Wśród cegieł także można zauważyć różne epoki... |
Widok od strony zabudowań folwarcznych |
Tędy biegła niegdyś brukowa droga. Obora grozi zawaleniem... |
Części budynków folwarcznych już nie ma... |
Dawne stajnie... |
2014 rok. Główna fasada budynku. Na pierwszym planie pozostałość mostku, po którym do pałacu wchodzili polscy gimnazjaliści w 1939 roku... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz