W ostatni czwartek wybrałam się do naszego Muzeum Zamkowego na konferencję poświęconą tematowi zadrzewień przydrożnych na terenach dawnych Prus Wschodnich. Organizatorzy, jak napisali w swoich materiałach promocyjnych, postawili sobie za cel ochronę dziedzictwa regionu Dolnego Powiśla oraz podjęcie dialogu w zakresie budowania pozytywnego wizerunku alei jako istotnego elementu krajobrazu kulturowego. Może brzmi zagmatwanie, ale tak naprawdę warto było uczestniczyć w tej konferencji.
Zdecydowana większość drogowych szlaków komunikacyjnych na naszym terenie i na terenie Prus miała charakter alei przydrożnych. Zakładano je już w czasach króla Fryderyka Wilhelma I (1713-1740) i jego syna Fryderyka II Wielkiego (1740-1780). To z tamtych czasów pochodzą pierwsze dekrety, nakazujące sadzenie drzew przy drogach. Drzewa przydrożne wyznaczały trasę drogi, co miało duże znaczenie przy podróży w nocy lub po obfitych opadach śniegu, latem dostarczały cienia podróżującym, pełniły rolę naturalnego piorunochronu oraz ochraniały podróżujących przed wiatrem. Drzewa sadzono w pierwszej kolejności wzdłuż głównych tras komunikacyjnych, a potem wzdłuż dróg o znaczeniu lokalnym. Wybierano przeważnie gatunki drzew długowiecznych, odporne na różne, czasem surowe warunki klimatyczne. Na drogach gdzie nie stosowano zadrzewienia alejowego sadzono pojedyncze drzewa lub większe ich ilości w formie tzw. skupiny na rozstajach (w obrębie skrzyżowań) dla ułatwienia komunikacji, szczególnie w zimie. Zadaniem drzew było więc przede wszystkim wyznaczanie kierunków przebiegu dróg. Najczęściej stosowano do zadrzewienia lipę, klon, dąb, jesion, grab, a sporadycznie brzozę. Drzewa sadzone były zazwyczaj co 6-8 metrów, blisko krawędzi nawierzchni.
No właśnie. Czasy się nieco zmieniły. Aleje przydrożne stały się dzisiaj dużym utrudnieniem przy przebudowie dróg, dostosowaniu ich do wymagań współczesnego ruchu. Przydrożne aleje stały się przeszkodą dla rolników, bardzo często także przeszkadzają w bezpiecznym poruszaniu się po drogach lub nawet za ich sprawą dochodzi do wypadków samochodowych. Temat drzew przy drogach ma dziś tak samo wielu zwolenników jak i przeciwników. Konferencja, w której miałam okazje uczestniczyć uświadomiła mi jednak, jak wiele- poza "historycznym" znaczeniem, aleje wnoszą dziś do naszego życia. Bowiem dzięki rozwojowi nauki odkryto także wiele korzystnych dla nas współcześnie funkcji jakie pełnią aleje. I nie chodzi tu li tylko o pachnicę dębową. Nie będę tu wymieniać licznych korzyści, a dla tych, którzy są ciekawi odsyłam do internetu, który w tej kwestii jest również dobrym źródłem informacji.
Konferencja w zamku kwidzyńskim w pewien sposób uświadomiła mi, że wiele alei drzew zachowało się jeszcze także w naszym mieście. Czasami "nietknięte", a czasami barbarzyńsko gołocone przez pseudoznawców pielęgnacji drzew. Ale są. Czasami muszą zostać wycięte jak np. przy ul. Sportowej przy okazji remontu i przebudowy drogi, czasem jednak celowo pozostawione jak np. wzdłuż ulicy Kopernika. To one w większości stanowią o tym, że Kwidzyn wciąż nazwać można miastem zieleni. Bo jednak kiedy wejdzie się na naszą wieżę dzwonną przy Katedrze, to kolorem, który przeważa jest właśnie zieleń licznych drzew. I mam nadzieję, że tak już w naszym grodzie pozostanie...
|
Jeden z pierwszych edyktów, związanych z obowiązkiem sadzenia i ochrony drzew przydrożnych, źródło: internet |
|
Fragment pocztówki kwidzyńskiej - dzisiejsza ul. Warszawska, aleja drzew |
|
Fragment pocztówki kwidzyńskiej - dzisiejsza ul.Chopina. Część z drzew rośnie do dzisiaj |
|
Z wieży dzwonnej Katedry widać, że nasze miasto wciąż "tonie w zieleni" |
|
Przedwojenne zdjęcie - widok z wieży dzwonnej Katedry w kierunku Korzeniewa. Bardzo ładnie widać aleję drzew wzdłuż drogi do Wisły |
|
Widok z wieży dzwonnej Katedry w kierunku Korzeniewa. Widok współczesny |
Masz wspaniałą pasję i się nią dzielisz. Fajnie, że są ludzie, którzy przybliżają nam historię pięknych miejsc.
OdpowiedzUsuń