poniedziałek, 7 stycznia 2013

Joseph Ratzinger w Kwidzynie? cz.3

    Wykluczam taką możliwość, aby Joseph Ratzinger był w Kwidzynie jako oficjalny gość. Możnaby zatem zadać pytanie, czy był nieoficjalnie - jako osoba prywatna, może specjalnie, może przejazdem. Zakładam, że nie mógł być przed 1979 rokiem, skoro sam mówił w wywiadzie radiowym, że był to jego pierwszy pobyt w naszym kraju.
Chyba nikt nie zwrócił uwagi na to, że ciekawie na tle powyższych ustaleń wygląda kwestia kazania, jakie zostało wygłoszone przez kardynała Josepha Ratzingera ku czci Doroty z Mątów Wielkich w Monachium. Kazanie to zostało wygłoszone 17 czerwca 1979 roku, a więc tuż po pielgrzymce papieskiej do Polski. Tajemnicą już pewnie pozostanie, co legło u podstaw zainteresowania kwidzyńską błogosławioną tydzień po zakończeniu tej pielgrzymki. Tekst został wygłoszony podczas mszy świętej w kościele św. Michała w Monachium. Kardynał miał rzec po kazaniu, iż nie zachowały się żadne relikwie z życia Doroty ale, w Katedrze znajduje się relikwia w postaci kamienia, pochodząca z celi błogosławionej. Relikwia mogła tam być juz wcześniej, skoro kult Doroty trwa kilkaset lat.
    Mnie osobiście zaskoczył inny fakt. Otóż we wspomnieniach jednego z Franciszkanów znalazłam cenną informację, którą w całości  zacytuję: "...dnia 12 września 1980 roku przybył do o. Alfonsa Neumanna protonotariusz apostolski, jako delegat Jego Eminencji Kardynała Ratzingera z pismem z prośbą o relikwie Bł. Doroty. Zdaniem wyrażonym na piśmie cała cela św. Doroty stanowi relikwie, gdyż tam wiele razy objawiał się pan Jezus. Wobec tego prosił Kardynał Ratzinger o większy kamień lub cegłę z celi na zrobienie kilku relikwiarzy oraz wystawienie dokumentu opieczętowanego na dowód autentyczności relikwi. Dostojnemu petentowi o. Alfons wypełnił życzenie w pełni..." Jak to możliwe, że mając już relikwię z celi kwidzyńskiej Katedry Ratzinger zwraca się ponownie z prośbą o przekazanie cegły rok później? Tego nie potrafię na razie wytłumaczyć. W dodatku ów protonotariusz przbył do naszego miasta w czasie, kiedy Joseph Ratzinger jako arcybiskup Monachium i Fryzyngi był członkiem oficjalnej delegacji Konferencji Biskupów Niemiec, która w dniach 11-15 września 1980 roku gościła w naszym kraju na zaproszenie polskich biskupów.
    Ale przejdźmy dalej, do rozważań nad nieoficjalną wizytą ówczesnego kardynała w Kwidzynie. 25 listopada 1981 roku kardynał zostaje mianowany prefektem Kongregacji Nauki Wiary - jednej z najważniejszych dykasterii w Kurii Rzymskiej. Tym samym na stałe osiadł w Watykanie. Od 6 listopada 1998 roku był prodziekanem, a następnie od 2002 aż do wyboru na papieża, dziekanem Kolegium Kardynalskiego. Stał się takim "primus inter pares" pośród kardynałów. W Watykanie pracował także jako członek Kongregacji Biskupów, Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, Kongregacji Ewangelizacji Narodów, Kongregacji Kościołów Wschodnich, Rady ds. Jedności Chrześcijan, Rady ds. Kultury, Komisji Ecclesia Dei. Jako główna postać na scenie kościoła katolickiego nie mógł sobie tym samym pozwolić na wyjazdy inne niż oficjalne. W filmie dokumentalnym z 2004 roku "Mój Watykan- Kardynał Joseph Ratzinger" mówi nawet sam o sobie, że chciałby czasem pooglądać Rzym, bo prawie nie wychodzi do miasta. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że nie jest to powód do twierdzenia, że obecny papież nigdzie nie wyjeżdżał. Jednak w moich "poszukiwaniach" natrafiłam na informację, że jeszcze jako kardynał, w 1991 roku doznał krwotocznego udaru mózgu, mając z tego powodu poważne problemy jeszcze rok później, przebywając nawet w szpitalu. Ponadto, jako szef Kongregacji Nauki Wiary, próbował przejść na emeryturę dwa razy "ze względu na zły stan zdrowia" i zostać archiwistą Tajnego Archiwum Watykańskiego i bibliotekarzem w Bibliotece Watykańskiej. Jan Paweł II, jego poprzednik, odmówił przyjęcia jego rezygnacji. Czy w takiej sytuacji decydowałby się na tak daleką podróż samochodem? W dodatku dokąd miałby jechać, skoro w Kwidzynie rzekomo przebywał przejazdem. I to na tyle krótko, że w zasadzie nikt go nie widział i nie ma żadnej wzmianki, pamiątki czy innego dowodu na to, że był. Nawet w bliższej czy dalszej okolicy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie wiedział o tym nawet ówczesny prepozyt Wojciech Kruk, słynący z szerokich kontaktów i gościnności. Jedyną osobą, która rzekomo widziała gościa jest przewodnik kwidzyńskiej Katedry, ale czy można mieć pewność, skoro nawet w jego wypowiedziach jest wiele zaprzeczeń i nieściłości? Zapraszam do dyskusji.

    p.s. 19 kwietnia 2005 Joseph Ratzinger został wybrany następcą Jana Pawła II w drugim dniu konklawe, po czterech głosowaniach. Tym samym stał się 265 papieżem (wg Watykanu). Jest najstarszą osobą (w chwili wyboru) wybraną na papieża od czasów Klemensa XII.

5 komentarzy:

  1. Witam bardzo ciekawy artykuł. A co sądzisz o wypowiedzi z tej strony:
    http://www.bogumil.wisniewski.ckj.edu.pl/3.html

    Fragment publikacji ks. prof. Jana Wiśniewskiego. O. Efrem Stanisław Mikołajczuk, który zmarł w klasztorze w Kwidzynie, dnia 24 lutego 2011 r. powiedział mi w rozmowie - kilka miesięcy przed śmiercią, że w 1979 r. gościł w Katedrze kwidzyńskiej Kardynała Józefa Ratzingera i z ks. Henryka Jankowskiego, którzy przyjechali z Gdańska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratzinger sam wypowiedział się, że był po raz pierwszy w Polsce podczas pielgrzymki z JPII (vide: cz.I). Jeżeli kilkanaście dni później wygłasza homilię o Dorocie, to kiedy miałby być w jej celi? Należy też zwrócić uwagę na fakt, że Ksiądz Henryk Jankowski (skoro mieli być razem w Kwidzynie) był proboszczem parafii św. Brygidy w Gdańsku, ale na scenę polityczną wchodzi dopiero w 1980 roku. Od tego samego roku współpracuje z Lechem Wałęsą. Nie był więc jeszcze znaczącą postacią, cóż miałoby więc lec u podstaw wspólnej podróży obu duchownych? Ponadto system polityczny, który obowiązywał wtedy w Polsce także nie był tu bez znaczenia. Rzesze tajnych współpracowników SB, warunki, jakie postawił polski rząd, aby przyjazd papieża w ogóle miał miejsce. Dla przykładu - W czasie III Podróży Apostolskiej Jana Pawła II do Polski osiem lat później (w 1987roku) w ramach akcji Zorza II o poczynaniach Jankowskiego informowało SB 37 tajnych współpracowników, w tym 9 duchownych {swoją drogą polecam lekturę książki: Operacja „Zorza II”. Służba Bezpieczeństwa i Komitet Wojewódzki PZPR wobec wizyty Jana Pawła II w Trójmieście (czerwiec 1987), Warszawa – Gdańsk 2008, 311 s. (seria „Dokumenty”, t. 28)}. Można sobie więc wyobrazić, czy podróż tak szacownego duchownego jak Kardynał Ratzinger byłaby możliwa i "niezauważona"? Uważam, że kluczową rolę pełnią w moich rozważaniach źródła historyczne. Cytowany przeze mnie zapis pochodzi z księgi, prowadzonej bardzo skrupulatnie przez Franciszkanów. Księga ta zawiera bardzo szczegółowe informacje o różnych wydarzeniach z życia Katedry, także o wizytach różnych gości. O rzekomym przyjeździe ks. Jankowskiego w towarzystwie Kardynała nie ma żadnej wzmianki, a jeśli jeszcze wizytujący mieli zabrać relikwię, to już w ogóle musiałby pozostać jakiś ślad w notatkach. Uważam, że wciąż nie ma przekonujących dowodów na to, że Ratzinger był w Kwidzynie.

      Usuń
  2. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a nie brała pani pod uwage kwesti kardynała Ratzingera pobytu w orszaku JP II w czasie jego pielgrzymki w Elblagu???

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedź na to pytanie znajduje się powyżej w moim komentarzu. Ponadto, zapytałam o obecność Ratzingera w Elblągu ks. Wojciecha Zawadzkiego (vide: http://historia.uksw.edu.pl/WojciechZawadzki). Dokumenty z pielgrzymki JPII, w czasie której był w Elblągu znajdują się w Archiwum Archidiecezjalnym w Elblągu. Ponadto ks. W. Zawadzki sam stwierdził, że nawet jeśli Ratzinger byłby w Elblągu, to NIEMOŻLIWYM byłoby, żeby gdziekolwiek sobie pojechał. Dodam, że pobyt JPII w Elblągu trwał tylko ok.3 godzin. Nie wyobrażam sobie, że jakikolwiek kardynał z "gwardii przybocznej" papieża pozostawia wszystkich i jedzie w siną dal. W dodatku w państwie komunistycznym z rojem SBków na każdym kroku.
    Żeby było "ciekawiej", to moje wątpliwości przedstawiłam ks. Janowi Wiśniewskiemu na konferencji o Bł. Dorocie (kilka lat temu, nie na tej sprzed miesiąca). I tu zaskoczenie: ks. Wiśniewski odpowiedział mi tylko, że tak, raczej mam rację, ale o zdanie w jego książce nie zdążyłam zapytać, bo ksiądz profesor "się spieszył" i musiał już iść. Podejrzewam, że napisał o wizycie Ratzingera na zasadzie ogólnie panującego przekazu, nie popartego żadnymi dowodami. Moją uwagę przykuł jeszcze jeden fakt, który już w ogóle jest dla mnie zagadką. Ratzinger w homilii wspomina o cegle z krypty Doroty. Było to w roku 1979. O nową relikwię zwraca się do Franciszkanów dwa lata później. Cóż więc stało się z poprzednią relikwią? Dlaczego kardynał z Monachium zwraca się po relikwię? Poprzednia zaginęła, czy może... nigdy jej nie było... Jeszcze nie umiem na to pytanie odpowiedzieć...

    OdpowiedzUsuń