Wisła jest niebezpieczna, pełna niespodziewanych wirów, gwałtownych prądów. Może taki wartki prąd spowodował, że młodzieniec nie miał siły płynąć do brzegu. W pewnym momencie wpadł w kotłujący wir, z którego nie mógł się wydostać. O. Tadeusz nie umiał pływać, ale skoczył z pomocą. Chłopiec w panice wciągnął księdza do wody. Wezwani na pomoc rybacy wyłowili już tylko dwóch topielców.
Ojciec Tadeusz Firmowski opiekował się grupą ministrantów od 1948 roku. Do Kwidzyna przybył z Gardei, choć i tu nie była to pierwsza przystań po zakończeniu II wojny światowej. Tadeusz Firmowski, urodził się 6 marca 1920 roku w Januszewicach (pow. Opoczno). Po skończeniu szkoły powszechnej, w 1934 r. wstąpił do małego seminarium w Niepokalanowie, tam też odbywał nowicjat. Habit otrzymał w sierpniu 1938 roku. Po roku nowicjatu i złożeniu profesji zakonnej wyjechał na studia do Lwowa, gdzie zastała go wojna. Tam skończył filozofię i teologię. Tam też był wyświęcony 15.10.1942r. Po wojnie przybył na teren Powiśla. Początkowo zatrzymał się w Kisielicach, następnie Gardei, gdzie pracował do listopada 1946 roku. Odremontował w Gardei kościół, plebanię, urządził cmentarz. Swoją gorliwą pracą duszpasterską zraził miejscowe władze, które zażądały jego odejścia.
Trafił więc do Kwidzyna, w listopadzie 1946 roku. Uczył dzieci w szkołach jako prefekt. Szczególnie troszczył się o ministrantów, którymi opiekował się w latach 1948-49. Feralną wycieczkę zorganizował 27 lipca 1949 roku w nagrodę za pilne służenie. O. Tadeusz zabrał niewielką grupę chłopców do Korzeniewa. Kilkoro z nich wróciło z niej pieszo, całą drogę łkając zanieśli złą nowinę do domów.
Wieść o tragedii rozniosła się bardzo szybko po Kwidzynie. Pogrzeb stał się wielką, choć smutną uroczystością. Wzięli w nim udział chyba wszyscy mieszkańcy, instytucje, ministranci. Obie ofiary królowej polskich rzek pochowano na kwidzyńskim cmentarzu katolickim na ul. Hallera. Niestety - dziś cmentarz ten już nie istnieje. Obok O. Tadeusza Firmowskiego pochowano chłopca, którego próbował ratować. Na grobie obydwu wykonano pomnik z cementu w kształcie stylizowanego krzyża. Na pomniku umieszczona została fotografia o. Tadeusza i symbole kapłańskie. Na pomniku wyryte były dwa napisy: "Ś.p. o. Tadeusz Firmowski, franciszkanin. Poświęcił swe życie, ratując tonącego ministranta w Wiśle, dnia 27 lipca 1949 roku. Żył lat 29, w Zakonie 13, w kapłaństwie 6". "ś.p. Jerzyk P...(celowo nie umieszczam nazwiska, przyp. red.), ministrant, ur. 23.03.1938 roku, utonął 27 lipca 1949 roku. Obaj proszą o modlitwę do Boga".
O grób stale dbała matka chłopca. Nie wiem, czy dziś żyje i mieszka w Kwidzynie jeszcze ktokolwiek z tej rodziny. Napewno są mieszkańcy, którzy pamiętają. Przechowują także fotografie z I Komunii Świętej, z których spogląda 29 letni Franciszkanin...
Ojciec Firmowski z ministrantami na wycieczce w Korzeniewie, 1949 r. |
Pogrzeb O. Tadeusza Firmowskiego, delegacja Cechu Rzemiosł, lipiec 1949r. |
Pogrzeb O. Tadeusza Firmowskiego, duchowni, prowadzący kondukt pogrzebowy, lipiec 1949r. | . |
Jako dziesięcioletni chłopiec mieszkałem wtedy w Kwidzynie i słyszałem o tej tragedii, ale obecnie pamięć zatarła już jej szczegóły. Dzięki Pani dociekliwości wspomnienia odżyły. Dziękuję.(KK)
OdpowiedzUsuńOd urodzenia mieszkam w Kwidzynie ,ale nigdy nie słyszałam o tym....bardzo poruszająca historia
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje o moim wujku pani Justyno. Ojciec Tadeusz to brat mojej mamy.
OdpowiedzUsuńMieszkaniec Opoczna